Legendy o mnichach z Czerwonego Klasztoru
Działo się to dawno temu, zanim świat usłyszał cokolwiek o aerostatach i samolotach. W Czerwonym Klasztorze nad Dunajcem żył brat Cyprian, mąż wielce uczony, ale duchem niespokojny, który długo przemyśliwał nad sposobem latania w powietrzu. Obserwował życie orłów l wkrótce sporządził skrzydła, na których pewnej księżycowej nocy wzniósł się ze szczytu klasztornych murów na wierzchołek góry Trzy Korony. Prowadziła go w przestworzach zjawa cudnej pasterki, którą mu we śnie pokazał w lustrzanym odbiciu szatan, przebrany za anioła. Po udanym pierwszym locie Cyprian wrócił do klasztoru i tu miał ponownie sen, w którym zjawili się prawdziwi aniołowie przestrzegając go przed dalszymi próbami latania. Nadaremnie jednak. Pewnej ciemnej nocy wyniósł Cyprian swoje skrzydła na wierzchołek Trzech Koron i uniósł się na nich, lecąc w stronę południową (inne źródła podają ściśle, że działo się to w roku 1753). Tak dotarł do Tatr przy sprzyjającym wietrze. Gdy przelatywał nad Morskim Okiem, ujrzał go Anioł i poraziwszy błyskawicą, strącił w przepaść nad brzeg jeziora. W tym miejscu zamieniony w skałę podobną do ludzkiej postaci w mnisim kapturze stoi brat Cyprian do dziś i pilnuje z rozkazu Anioła skarbów ukrytych pod ziemią. Gdy nadciąga burza, mnich zasnuwa się chmurami i zrzuca kamienie na natręta, który o tym czasie zjawi się w górach. Inni powiadają, że to nie było tak, że to morska boginka zakochała się w przelatującym mnichu i aby go mieć stale przy sobie, zaklęła go w głaz.
Legenda pasująca Cypriana na polskiego Ikara oparta jest na kilku przesłankach. Pierwszą był zakorzeniony w fantazji ludowej, także wśród mieszkańców Spisza, motyw latającego człowieka (Spiszacy opowiadają o Gasparku handlarzu win z Lubowli, który unosił się na siwym koniu). Drugą była: wyjątkowo podatna na legendowe mitotwórstwo postać autentycznego mnicha Cypriana, alchemika i zielarza uzdrawiającego chorych. Trzecią wreszcie jest możliwość, że legendarny lot to zdarzenie prawdziwe; legenda powstała bowiem wkrótce po śmierci Cypriana, zapisał ją przeor z Kieżmarku Krystian Genesisch w 1807 roku, jako wiadomość autentyczną o locie z klasztoru na Trzy Korony. Wkrótce literat spiski Ernest Linder osnuł wokół tego wydarzenia opowiadanie i balladę, do której wprowadził znane niemieckie wątki romantyczne, szczególnie faustyczny motyw zwierciadła z odbiciem pięknej kobiety. Łacińska kronika magistra z Rymavskiej Soboty podaje, że po udanej próbie lotu biskup z Nitry kazał spalić "diabelski wóz" Cypriana na granicy, w Spiskiej Białej a mnicha ukarał przeniesieniem do klasztoru na Węgry.
Pod koniec XIX wieku jedno z czasopism zamieściło artykuł opatrzony technicznym rysunkiem i opisem latającej machiny brata Cypriana, poruszanej jakoby dzięki napędowi przekazywanemu za pomocą pedałów. do ruchomych nasadek piór. Podobne opowieści legendowe o latającym mnichu spotkano w Szwabii, gdzie tego rodzaju eksperyment przeprowadzić miał o Kasper Mohr z klasztoru premonstrantów w Schufenried (Oberschwaben). Skrzydła Mohra do XIX wieku przechowywano w bibliotece tamtejszego klasztoru, wcześniej powstało malowidło ścienne z przedstawieniem lecącego zakonnika. Nie wykluczone więc, że ta niemiecka legenda dotarła na Spisz wraz z osadnikami niemieckimi, których cesarz Józef II skierował do Lechnicy i okolic w latach 1786-1788. Motywy kulturowo odległe połączyły się z podaniami miejscowymi, trafiając na grunt przygotowany przez rozmaite wydarzenia rzeczywiste. Warto dodać, że bliskie wyczynowi mnicha Cypriana w czasie były trzy tragicznie zakończone, próby lotów ludowego rzeźbiarza z Odporyszowa w Tarnowskiem Jana Wnęka - A. Minorski "Ikar znad Dunajca".